Plakat - projekt Teresy Kępowicz.
Wystawa odbędzie się w pałacu w Bukowcu, w ramach większej całości
organizowanej na okoliczność Europejskich Dni
Dziedzictwa i obchody rocznicowe z Redenami związane. Program jest
niżej.
Mało
mam czasu. Po niewielkiej chwili ciężkiej orki o
charakterze intelektualnym, z niejaką rozkoszą rzuciłam się w pracę
fizyczną. Nie przewidziałam, że współpraca z drabiną skutkować będzie
dwudniowym bólem, właściwie wszystkiego. SKS, ale już przebolałam.
Podoba mi się robota w Bukowcu, mam zupełnie wolną rękę, nikt mi się nie
wtrąca, mogę sobie pracować kiedy mi się żywnie podoba. Pracowaliśmy na
zmianę, w zmiennym gronie. Szło nie najlepiej, jak to przy wystawach
zbiorowych. Rozrzut tematyczny, formalny i jakościowy jak stąd do
wieczności a w końcu liczy się całość. Ale jest już ok.Skoro wystawa wisi. popiszę sobie co nieco o właścicielach Bukowca - hrabiostwie von Reden. On, Friedrich Wilhelm von Reden, zasłużył się głównie dla Górnego Śląska, był ministrem górnictwa i hutnictwa - reorganizatorem górnosląskiego przemysłu oraz dyrektorem berlińskiej Manufaktury Porcelany. Kopalnie, huty i cała okoliczna infrastruktura - to jego domena. Wielbi go za to Chorzów i Tarnowskie Góry.
U nas, tj. na wsi w Bukowcu, z dala od miejskiego
zgiełku i mieszczańskiego blichtru, wypoczywał, i wielki park
krajobrazowy komponował. Z widokiem na Karkonosze, wykorzystaniem
pagórków i rybnych stawów, zagajników i większych partii lasu, pierwszy
w Kotlinie park krajobrazowy w typie angielskim, wzór dla kolejnych,
które powstaną za chwilę dookoła, jak grzyby po deszczu. W malowniczym
pejzażu zagnieździły się romantyczne drobiazgi: krąg druidów, jaskinia z
ławkami i widokiem na Śnieżkę, opactwo, herbaciarnia w kształcie
greckiej świątyni, wieża widokowa, dom ogrodnika. A po drugiej stronie
drogi niewielki dwór w sąsiedztwie budynków folwarcznych projektowanych
przez pruskich architektów. A wszystko budował z myślą o swojej
młodziutkiej żonie Friederike. Ona, podobnie jak mąż - silna osobowość,
niekonwencjonalna, świetnie wykształcona, już w młodości prowadziła
biuro swojego ojca - generała, u którego boku spędziła dzieciństwo w
Ameryce Północnej. Była przyjaciółką Fryderyka Wilhelma IV. Była piękną blondynką, młodszą od męża o 22 lata.
Nie był przystojny lecz wiadomo o uwodzicielskiej mocy intelektu.
Wielbiła męża za wiedzę i mądrość, była mu bardzo oddana, wszędzie z nim jeździła, niejednokrotnie do kopalni również. I rozmawiali, rozmawiali rozmawiali, nie rozstając się prawie na chwilę. Pojawiła
się w Bukowcu w 1802 r.
Redenowskie dni w Bukowcu poświęcone będą Friedrichowi von Reden i jego dokonaniom na niwie przemysłu. Natomiast zasługi Friederike dla Kotliny też są niemałe. Stanęła na czele królewskiej komisji pomagającej osiedlić się w Mysłakowicach tyrolskim uchodźcom religijnym. Osobiście nadzorowała postęp prac przy budowie ich domów, pomogła w ich wyposażeniu, ludziom - w znalezieniu pracy. Matką ją nazywali, ufali jej bezgranicznie ale też nachodzili bez umiaru z najdrobniejszymi problemami. Wkrótce, gdy sława Kotliny Jeleniogórskiej - Śląskiego Elizjum rozprzestrzeniła się i powstały dwory królewskie oraz wszelkie inne, Tyrolczycy w swych nietypowych strojach i w malowniczych alpejskich domach stali się turystyczną atrakcją. Taką niemal jak kościółek Wang z Norwegii, który uratowała przed zniszczeniem, ściągnęła w Karkonosze i postawiła na nowo w Karpaczu. Kościół stanął na osi widokowej z rezydencji królewskiej w Mysłakowicach i z parku w Bukowcu. Stara już hrabina uczestniczyła wraz z geologiem i architektem w wytyczaniu terenu. To tylko najbardziej spektakularne działania wielkiej damy, choć nieco apodyktycznej na stare lata. Na co dzień pomagała biednym, wykorzystując swoje rozliczne koneksje - nie tylko jałmużną, częściej dawała pracę. W Bukowcu zbudowała szkołę, fundowała przytułki i ochronki dla dzieci, propagowała sadownictwo i krzewiła ewangelicką wiarę. Taka to ci ona była.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz