środa, 24 lutego 2016

NIEDŁUGO czyli jutro i pojutrze.

Plakat - projekt Teresy Kępowicz. Wystawa odbędzie się w pałacu w Bukowcu, w ramach większej całości organizowanej na okoliczność  Europejskich Dni Dziedzictwa i obchody rocznicowe z Redenami związane. Program jest niżej.
Mało mam czasu. Po niewielkiej chwili ciężkiej orki o charakterze intelektualnym, z niejaką  rozkoszą rzuciłam się w pracę fizyczną. Nie przewidziałam, że współpraca z drabiną skutkować będzie dwudniowym bólem, właściwie wszystkiego. SKS, ale już przebolałam. Podoba mi się robota w Bukowcu, mam zupełnie wolną rękę, nikt mi się nie wtrąca, mogę sobie pracować kiedy mi się żywnie podoba. Pracowaliśmy na zmianę, w zmiennym gronie. Szło nie najlepiej, jak to przy wystawach zbiorowych. Rozrzut tematyczny, formalny i jakościowy jak stąd do wieczności a  w końcu liczy się  całość.  Ale jest już ok.


Skoro wystawa wisi. popiszę sobie co nieco o właścicielach Bukowca - hrabiostwie von Reden.  On, Friedrich Wilhelm von Reden, zasłużył się głównie dla Górnego Śląska, był  ministrem górnictwa i hutnictwa  - reorganizatorem górnosląskiego przemysłu oraz dyrektorem berlińskiej Manufaktury Porcelany. Kopalnie, huty i cała okoliczna infrastruktura - to jego domena. Wielbi go za to Chorzów i Tarnowskie Góry.
U nas, tj. na wsi w Bukowcu, z dala od miejskiego zgiełku i mieszczańskiego blichtru, wypoczywał,  i wielki  park krajobrazowy komponował. Z widokiem na Karkonosze, wykorzystaniem pagórków  i rybnych stawów, zagajników i większych partii lasu, pierwszy w Kotlinie park krajobrazowy w typie angielskim, wzór dla kolejnych, które powstaną za chwilę dookoła, jak grzyby po deszczu. W malowniczym pejzażu zagnieździły się romantyczne drobiazgi: krąg druidów, jaskinia z ławkami i widokiem na Śnieżkę, opactwo, herbaciarnia w kształcie greckiej świątyni, wieża widokowa, dom ogrodnika. A po drugiej stronie drogi niewielki dwór w sąsiedztwie budynków folwarcznych projektowanych przez pruskich architektów.  A wszystko budował  z myślą o swojej młodziutkiej żonie  Friederike. Ona, podobnie jak mąż - silna osobowość, niekonwencjonalna, świetnie wykształcona, już w młodości prowadziła biuro swojego ojca - generała, u którego boku spędziła dzieciństwo w Ameryce Północnej. Była przyjaciółką Fryderyka Wilhelma IV.  Była piękną blondynką, młodszą od męża o 22 lata.  Nie był przystojny lecz wiadomo o uwodzicielskiej mocy intelektu.  Wielbiła męża za wiedzę i mądrość,  była mu bardzo oddana, wszędzie z nim jeździła, niejednokrotnie do kopalni również. I rozmawiali, rozmawiali rozmawiali, nie rozstając się prawie na chwilę.  Pojawiła się w Bukowcu w 1802 r.

Redenowskie dni w Bukowcu poświęcone będą Friedrichowi von Reden i jego dokonaniom na niwie przemysłu. Natomiast zasługi Friederike dla Kotliny też są niemałe. Stanęła na czele królewskiej komisji pomagającej osiedlić się w Mysłakowicach tyrolskim uchodźcom religijnym. Osobiście nadzorowała postęp prac przy budowie ich domów, pomogła w ich wyposażeniu, ludziom - w znalezieniu pracy. Matką ją nazywali, ufali jej bezgranicznie ale też nachodzili bez umiaru z najdrobniejszymi problemami.   Wkrótce, gdy sława Kotliny Jeleniogórskiej  - Śląskiego Elizjum rozprzestrzeniła się i powstały dwory królewskie oraz wszelkie inne,  Tyrolczycy w swych nietypowych strojach i w malowniczych alpejskich domach stali się turystyczną atrakcją.  Taką niemal jak kościółek Wang  z Norwegii, który uratowała przed zniszczeniem, ściągnęła w Karkonosze i postawiła na nowo w Karpaczu. Kościół stanął na osi widokowej z rezydencji królewskiej w Mysłakowicach i z parku w Bukowcu.  Stara już hrabina  uczestniczyła wraz z geologiem i architektem w wytyczaniu terenu. To tylko najbardziej spektakularne działania wielkiej damy, choć nieco apodyktycznej na stare lata. Na co dzień pomagała biednym, wykorzystując swoje rozliczne koneksje - nie tylko jałmużną, częściej dawała pracę. W Bukowcu zbudowała szkołę, fundowała przytułki i ochronki dla dzieci, propagowała sadownictwo i krzewiła ewangelicką wiarę. Taka to ci ona była.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz