Fiolka na spacerze po Wilczej Porębie.
Wracając do jesieni... Przychodzi taki moment, że człowiek wycofuje się ze wszystkiego uznając, że przeżył już to co przynosi życie, że na nic nie musi już czekać, poza śmiercią. Nie chciałabym, ale jak zapanować nad takim myśleniem, skoro jadąc do Karpacza miałam w sobie tylko smutek jesiennego przemijania ?
Jestem nieodrodną córką swojej matki... Mama ostatnio oznajmiła mi radośnie, że wykupiła sobie i ojcu miejsce na cmentarzu - 5 tys. złotych. Chyba sądziła, że się ucieszę. No bo "jak człowiek ma 76 lat musi myśleć o śmierci". A czy jest o czym ? Śmierć to śmierć, spotka każdego, więc czy warto na nią czekać, zamiast żyć, zwłaszcza gdy nie jest się chorym ? Oszczędza na każdym kroku - bo najważniejsze jest miejsce, które "mości sobie" na nieokreślone na potem.
Pozostaje mi tylko nadzieja, że niektóre geny odziedziczyłam po ojcu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz