Agata Rome-Dzida i Wacław Dzida z dziećmi i pracownikami przed pałacem
fot. J. Brykczyński.Był sobie kiedyś pałac, odrapany, szary, w zaniedbanym otoczeniu - jak setka innych pałaców w niegdysiejszej Dolinie Zamków i Ogrodów, Śląskim Elizjum, najpiękniejszym - przynajmniej dla niektórych nacji - miejscu środkowej Europy. Po wojnie zagospodarowany przez instytucje państwowe, w 1991 r. został opuszczony i zostawiony na pastwę losu. Zupełnie nie rozumiem takich skutków onego momentu polskiej historii. W 2001 r. niemal ruinę kupił następny pozytywnie zakręcony, Wacław Dzida i otworzył restaurację wraz z hotelem. Po czym zaczęło sie sukcesywne odbudowywanie otaczającej infastruktury: angielskiego romantycznego parku krajobrazowego, Domu Kawalera, trwa odbudowa zabudowań folwarcznych, gdzie w stodole ma powstać galeria sztuki. Nie pomnę w którym roku pojawiła się "pani na zamku" - Agata Rome, młoda historyczka sztuki o mecenasowskich ambicjach, ale o niej później, bo najpierw o tradycjach.
Pisałam kiedyś o, bogatej w zamki i założenia ogrodowo - parkowe, Kotlinie Jeleniogórskiej. Było ich tyle, jako że malowniczość pejzażu, czystość klimatu wraz z cieplickimi wodami w okolicy oraz inne cechy pożądane dla letniego wypoczynku, skłaniały możnych tego świata, głównie niemieckich, do budowania tutaj swoich rezydencji. W efekcie powstały tu trzy siedziby królewskie (Mysłakowice, Karpniki, Wojanów) - dodatkowy powód, dla którego inni zapragnęli obracać się w elitarnym gronie i swoje reprezentacyjne domostwa tu budować.
Podatny staniszowski grunt - dworsko - pałacowe historie, poprzeplatane z ciekawymi obyczajowymi immponderabiliami, jak np. lewitujący wizjoner, staniszowski Nostradamus - Rischmann, z górującego nad wsią wzgórza Witosza - wspomniany przez Rozalię Saulsonową w 1848, która swoją wycieczkę w Kotlinę opisała. Ok. poł. XVIII w. spadkobierczynią dóbr w Staniszowie została młodziutka Henrietta von Schmettow, która w 1784 roku poślubiła Henryka XXXVIII von Reuss. Książe szybko owdowiawszy poślubił hrabiankę Joannę von Flechter, dzięki płodności której (jedenaścioro dzieci) ród von Reuss zdominował okolice do końca 2 wojny światowej. Rozpoczęło się intensywne budowanie i gospodarcze kwitnienie. Już w 1787 r. powstały dwa pałace z folwarkami: barokowa rezydencja rodowa otoczona wspaniałym parkiem i pałac hrabiowski - w dolnej części wsi. Angielski park wkomponowany w krajobraz oraz rezydencja szybko stały się bardzo istotnym miejscem spotkań towarzyskich, park udostepniany był publiczności. By uatrakcyjnić okolice nastepny von Reuss w 1806 r. wybudować kazał myśliwski zameczek księcia Henryka w formie malowniczej ruiny (bo moda na ruiny naonczas była), powyżej rezydencji powstał w 1818 r. Dom Kawalera, w browarze von Reussów produkowano słynny staniszowski likier. W małej wiosce znalazło się wszystko czego oczekiwać mógł elitarny turysta. Mówię tylko o Staniszowie ale wkażdej niemal wiosce powstawał mniej lub bardziej okazały pałac czy dwór z odpowiednią infrastrukturą. Lata powojenne.. pominę milczeniem. Teraz wszystko rusza od nowa i pewnie kiedyś, może niedługo nastąpi rozkwit każdej miejscowości. Na wzór Staniszowa, w którym oprócz górnej rezydencji w rękach Wacława Dzidy i jego żony Agaty Rome, dolny pałac, zwany Pałacem na wodzie kupił w 2005 r. i już uruchomił nowy właściciel, który rozpoczął porządki od wyczyszczenia stawu i renowacji budynku pałacu. Agata Rome. Szczuplutka, drobna, sztuki historyczka, pani na zamku. To jej należą się laury za historyczne podejście do historycznej spuścizny, choć nie odmawiam ich również jej mężowi. A także za opiekę nad artystami, w ramach fundacji Forum Staniszów. Nie znałam jej. Czytałam jakiś jej tekst o lokalnym środowisku, pierwszy raz u niej zobaczyłam na żywo obrazy mojego ulubionego malarza - Mariusza Mielęckiego, nie musiałam namawiać - weszła w skład członków założycieli Nowego Młyna - kiedyś. Hołubiła wtedy perfekcyjnych technicznie dwóch białoruskich malarzy. Wpadała na spotkania coraz rzadziej, co miałam jej za złe. Dopiero gdy pojawiłam się pierwszy raz w pałacu - zrozumiałam dlaczego. A było to dawno. Agata zorganizowała w pałacowym parku pierwszy spektakl kopanieckiego teatru, w pałacu, który jeszcze nie skończył swojego remontu ale już świetnie funkcjonował - jako hotel, restauracja, w ramach fundacji Staniszów. Agata jest prawdziwą panią na zamku, godną następczynią Henryka von Reuss. Gospodyni z prawdziwegio zdarzenia. Wraz z mężem zarządza pałacem i fundacją, organizuje konerty staniszowskie, prowadzi galerię, remontuje, buduje, pisze teksty, organizuje wystawy, wychowuje dwóch synów, coś słychać o doktoracie, osobiście wita każdego gościa, bo w końcu ten pałac-hotel i restauracja to jest jej dom. Perełka w Kotlinie Jeleniogórskiej.