piątek, 19 marca 2021


W życiu się nie spodziewałam, że o szkle współczesnym pisać będę. Wprawdzie to już trochę historia, bo lata 60., 70. i 80. XX w., słynna wrocławska szkoła, stworzona przez Stanisława Dawskiego, szkoła z której wyszli najwybitniejsi polscy szklarze artystyczni, której pierwsi absolwenci są nauczycielami kolejnego pokolenia szklarzy, które nadal odnosi sukcesy na świecie całym. Pierwsze lata polskiego designu były zdominowane przez szkło wrocławskie. W 1960 r. we Wrocławiu, w 1963 r. w krakowskim Muzeum Narodowym, w warszawskiej Zachęcie w 1964 r. – było wrocławskie szkło i długo, długo nic. I potem też, tylko absolwenci - artyści rozpierzchli się po hutniczych wzorcowniach Polski.
 
Niedawno zmarły Zbigniew Horbowy jest tak znany, że przeciętny Polak mówiąc „szkło współczesne”, myśli Horbowy. Tymczasem dla szkoły piekielnie ważny był Ludwik Kiczura. Właśnie on, wraz z Dawskim, stworzył zręby Wrocławskiej Katedry Szkła i potem pracował tu wiele lat. Współczesny alchemik, eksperymentator, jego dorobek to…. ho ho ho… to baza dla wszystkich późniejszych działań. Eksperymentował z masą szklaną, tworzył nowe hutnicze metody, z pracowni Veniniego w Murano przywiózł (1965) do Polski kolor i światowe trendy. Mistrz szkła formowanego na gorąco, mistrz łączenia kolorów, mistrz powierzchniowych szlifów. Wszystkie te zabiegi dają niesamowity efekt, odsłaniają wszystkie możliwe walory masy szklanej, wszystkie efekty, które da się uzyskać za pomocą gry światła, barwy i przezroczystości szkła.
Zdjęcia ze stron internetowych

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz