czwartek, 27 listopada 2014

Dla pamięci, bo niedługo pewnie nie będzie tego cacuszka. Piorunkowice

Dwór rodziny von Mettich, z przełomu XVII/XVIII w., lekko przebudowany w 1820 r. Na zapleczu, na wzgórzu wielki park krajobrazowy.  Wszystko w stanie jak widać. Prawda, że szkoda ?  Remontowany jeszcze w latach 80-tych, na piętrze wzniesiono nowe ściany, część sal przekryto betonowymi stropami Jak to bywa konserwator zaparł się, by dach pokryto łupkiem, ostatecznie zgodził się na blachę miedzianą (!!!).   A kogo na to stać ? Więc skończył się dworski okres świetności.
Wydano kupę kasy na inwentaryzację budowlaną, projekt przebudowy - zrealizowany przez Pracownie Konserwacji Zabytków więc nie tani, tony materiałów budowlanych, wcale nie mały remont - biorąc namiar na kubaturę budynku. Wszystko przepadło z powodu (notabene zgodnej z przepisami prawa) decyzji. Jakie to polskie... A niech szlag trafi, byleby zgodnie z przepisami.

 


poniedziałek, 24 listopada 2014

warto


Była u nas Stefania ze swoją nową książką, która już promocje publiczne przeszła. Ta kobieta niemożliwa jest. Wydała kolejną książkę o szkle, teraz chyba najważniejszą dla szklarskiej historii sztuki Dolnego Śląska, bo tyczącą okresu świetności Karkonoszy i regionu w tej dziedzinie. Chyba jako jedyna przekopała archiwa czeskie, polskie i niemieckie. Na tej podstawie obala dotychczasowe wyobrażenia o szkle czeskim i śląskim. Dokumenty wskazują, że szkła dotąd Czechom przypisywane - u nas powstawały. Przygotowała historie znanych rodów szklarskich, odnalazła nazwiska nieznanych dotąd mistrzów, pokazała piękno, jakość,  wielkość i różnorodność produkcji na podstawie cenników, wzorników oraz całej masy innych dokumentów.  No po prostu kawał świetnej roboty. I piękne wydanie.  http://www.pressglas-korrespondenz.de/aktuelles/pdf/pk-2014-3w-zelasko-barock-rokoko-hirschberg-2014.pdf Szkoda jeno, że po niemiecku. Ale może kiedyś muzeum posiadające największą kolekcję szkła w Polsce pokusi się o polskie wydanie, bo ta książka to kompendium wiedzy na temat. Zapytałam czy ma tekst polski. Nie, "jakby trzeba było - Tomek przełoży na polski".  Tomek Pryll robił jej korektę niemieckich  tekstów i chyba część tłumaczeń.  Nie wiem bo nie odzywa się ostatnio.
Stefania...  bardzo trudna w międzyludzkich kontaktach kobieta, choć w sumie dusza - człowiek. Wiem, bo pracowałyśmy razem  długo i wiele lat upłynęło zanim jako tako dotarłyśmy się.  Jak pisze, jest w amoku zafiksowana tylko na jednym temacie. Z błyszczącymi oczyma i rumieńcem na licu mówi o swoich odkryciach, miesza wątki, wrzuca dygresje, jest na fali. Każda rozmowa na jakikolwiek temat powraca do szkła. Byłam u niej, gdy pisała i przygotowywała skład. Cała podłoga dwóch pokoi zasłana wydrukami, wszędzie notatki, nogi nie ma gdzie postawić, w domu raczej bajzel. A ona sama - jak nakręcona...  Cieszę się, że znam takich ludzi.

niedziela, 23 listopada 2014

uroda

... czeremchy oplatane dzikich chmielów wieńcem,
Jarzębiny ze świeżym pasterskim rumieńcem,
Leszczyna jak menada z zielonemi berły,
Ubranemi, jak w grona, w orzechowe perły;
A niżej dziatwa lesna: głóg w objęciu kalin,
Ożyna czarne usta tuląca do malin.........

Uroda pejzażu zniewala, niemniej mistrza trzeba, żeby w słowa ją ubrać. To refleksje po dzisiejszym spacerze z psem na Górę Szybowcową. Najpiękniejszy widok jawi się gdy wracam. W dole moja wieś, na horyzoncie jasną mgłą osnute górskie pasmo poprzedzone pagórkami spośród których snują się mgły rozświetlone słonecznie od dołu. Brakuje tchu.

niedziela, 16 listopada 2014

po wernisażach

Wszystko dobre co się dobrze kończy. Na wernixie w muzeum ludzi było maleńko. Powodów pewnie kilka: zbyt długo nieczynne muzeum, zbyt krótki termin między rozesłaniem zaproszeń a imprezą, zbyt mało popularny na prowincji temat wystawy (performance + szkło), mecz w nogę z reprezentacją PL w roli głównej w tym samym czasie, etc. Szkoda.
Za to w Galerii Izerskiej w Kromnowie na wystawie Młyna ludzi było niemało, za to sztuka raczej mizerna. Nihil novi... Pora zmienić formułę stowarzyszenie i wystaw. I chyba mam kilka pomysłów, zobaczymy co wyjdzie.
A dziś ?  Z ogromną radością raczyłam się wodą i ciepłem: basen, sauna, hydromasaż, spacer z psem. Luzik. Polecam na niedzielne, jesienne poranki. Polecam Wojanów.
Dojrzewam do trudnego tematu ale nie wiem jak go ugryźć. Jedna z naszych młodych koleżanek nie wytrzymała presji, jest na zwolnieniu. Bezmyślny mobbing szefa, wrażliwość zdolnego pracownika, milczenie pozostałych. Współczesna polska norma ?

wtorek, 11 listopada 2014

zapraszam do Kromnowa

Kolejna wystawa Młyna. Jeszcze nie jest gotowa, jeszcze nie wiem jak wyjdzie ale na pewno będzie świetnie i bardzo różnorodnie. Widzę po przywożonych pracach. Zaproszenia projektowane przez Agnieszkę Owsianik i Olę Szczyżowską - do wyboru - są dosyć nietypowe jak na rozmalowane środowisko. Pewnie taki znak czasu.
Wystawa odbędzie się w Galerii Izerskiej w Kromnowie. http://galeriaizerska.wix.com/galeria-w-kromnowie Wrzucam link, tam znajdziecie lokalizację. Galeria mieści się w dawnym kościele ewangelickim i jest to niezły patent na zagospodarowanie niszczejącej architektury "niczyjej', no i kolejne, istotne miejsce w okolicy, w której jest tak mało galerii a tak wielu artystów. Zapraszam.

niedziela, 9 listopada 2014

Dzień jesiennej przyjemności

Tydzień posanatoryjny ciężki był jak diabli. Po trzech tygodniach totalnego odmóżdżania rzut w pracę, głównie fizyczną: porządki po remoncie w firmie (wszystko w kurzu i cemencie oraz śmierdzi lakierem do podłóg), rozładunek dowożonych eksponatów, nieskończone wędrówki z obciążeniem po schodach, wstępne odtwarzanie wystaw, równoczesna "inwentaryzacja" (w zastanych warunkach nie da się zrobić nic więcej niż spis z natury) oraz cała masa rozmaitych zaszłości. Nie mam kondycji. Powroty z pracy, rzut na  łóżko, sen najczęściej do rana. Jeszcze w międzyczasie spotkanie towarzyskie. W sobotę z ogromną przyjemnością zajęłam się układaniem kubików drewna (opał na zimę). A dziś ?
Fuuuuuuuuull relaaaaaaaax.  
Najpierw  rowerowy spacer z psem po pobliskich polach i lasach, w tle prześwietlony słońcem zamglony wiejski pejzaż z ledwie czytelnym pasmem gór na horyzoncie. 
Potem basen i sauna w kompleksie pałacowym w Wojanowie (BOMBA !!!!!). Wnętrze prześwietlone słońcem, ciepła lazurowa woda, mocny lub delikatny hydromasaż do wyboru, odrobina pływania, odrobina gimnastyki, fińska sauna w miłym gronie, kawa... cuuuuuuuuudnie.
Następnie spacery z Kasią i psem po Karpaczu w okolicy leśnego cmentarza. Kasię naszło na odwiedzanie grobów znajomych. Cmentarz z widokiem na Śnieżkę tonącą we mgle, wokół zapach lasu, herbatka przy kominku u Małgosi. 
Na koniec wieczorny pstrąg pieczony z frytkami  w Mysłakowicach na świeżym powietrzu.
Siedzę sobie w fotelu przy rozgrzanym  kominku, wyspacerowany pies chrapie na podłodze, kot przeciąga się w koszyku. Jak dobrze mi jest.........