Efekty grzebania w archiwaliach są dwojakie. Inspiracyjne - cudne. Wśród zeszytowych kartek zapisanych nieczytelnym, choć dobrze znającym kaligrafię pismem - blaknące zdjęcia z tamtych czasów. Wygrzebałam mały komplecik fotek naklejonych na brązowy karton, podpisanych Georg Tappert, Worpswede. A na fotkach młode kobiety i dzieci w ogrodowym entourage, romantycznie odziane, malowniczo upozowane na wzór greckich grup rzeźbiarskich.... Ta piękna, apetyczna blondyna na zdjęciach po lewej i prawej to Martha Vogeler - muza swojego męża i bohaterka wielu jego obrazów. Druga to Maria Rohne - druga żona Carla Hauptmanna.
Maria Rohne |
Te wszystkie zdjęcia powstały w 1906 roku, jeszcze przed ślubem Carla i Marii w 1908 r.
Kim była Maria Rohne ? Też była artystką - malarką, ale właściwie nieznaną, bo wychodząc za mąż wszystko co dotąd było dla niej ważne poświęciła mężowi. Jak sama pisze:
Bycie towarzyszką życia wielkiego artysty i człowieka jest niezrozumiale wielkim prezentem. Czy nie powinnam jednak powiedzieć, że początkowo kosztowało mnie to wielką ofiarę, gdyż musiałam porzucić malarstwo ? Zyskałam za to coś nieskończenie większego. To czego potrzebował Hauptmann, to była właśnie gotowość o każdej godzinie i czasie.
Hmmm.... jakież to tradycyjnie kobiece... i jak to się ma do mocnego już wówczas ruchu feministycznego, istotnego w ideologiach artystycznych kolonii ? Carl, taki światły i otwarty na nowe, nie znosił żony swojego przyjaciela - Pauli Modersohn - Becker za jej wyzwolone poglądy na temat kobiet, na dodatek wcielane w życie. Jego młoda żona, która znała Paulę, zrezygnowała ze wszystkiego. Za jaką cenę ? Nie wiem, czy przypadkiem nie żałowała tego kroku. Tym bardziej, że okazało się, iż w Szklarskiej Porębie - gdzie zamieszkali, jej ukochany, choć pomyślnie rozwiedziony, z większością problemów nadal dzielił się z Marthą - swoją dawną żoną, czule nazywaną Muckile (muszeczka). Po śmierci Carla Maria Rohne zabrała najcenniejsze rzeczy, zaś dom zostawiła gminie Szklarska Poręba i wyjechała. Jakby chciała zapomnieć o tym kawałku swojego życia.
Muckile czyli Martha Hauptmann też zresztą sporo z tym mało przystojnym acz uroczym, kochliwym facetem przeżyła. Znosiła codzienne wizyty jego "towarzyszki pieśni" - Anny Teichmüller, dla której Carl pisał wiersze i w której muzyce szukał inspiracji. Zaprzyjaźniły się nawet. Anna - utalentowana berlińska kompozytorka - też dla Carla zrezygnowała ze wszystkiego i przeniosła się za nim do Szklarskiej Poręby, gdzie kilka lat po jego śmierci zmarła w biednym pokoju ochronki.
Kim była Maria Rohne ? Też była artystką - malarką, ale właściwie nieznaną, bo wychodząc za mąż wszystko co dotąd było dla niej ważne poświęciła mężowi. Jak sama pisze:
Bycie towarzyszką życia wielkiego artysty i człowieka jest niezrozumiale wielkim prezentem. Czy nie powinnam jednak powiedzieć, że początkowo kosztowało mnie to wielką ofiarę, gdyż musiałam porzucić malarstwo ? Zyskałam za to coś nieskończenie większego. To czego potrzebował Hauptmann, to była właśnie gotowość o każdej godzinie i czasie.
Hmmm.... jakież to tradycyjnie kobiece... i jak to się ma do mocnego już wówczas ruchu feministycznego, istotnego w ideologiach artystycznych kolonii ? Carl, taki światły i otwarty na nowe, nie znosił żony swojego przyjaciela - Pauli Modersohn - Becker za jej wyzwolone poglądy na temat kobiet, na dodatek wcielane w życie. Jego młoda żona, która znała Paulę, zrezygnowała ze wszystkiego. Za jaką cenę ? Nie wiem, czy przypadkiem nie żałowała tego kroku. Tym bardziej, że okazało się, iż w Szklarskiej Porębie - gdzie zamieszkali, jej ukochany, choć pomyślnie rozwiedziony, z większością problemów nadal dzielił się z Marthą - swoją dawną żoną, czule nazywaną Muckile (muszeczka). Po śmierci Carla Maria Rohne zabrała najcenniejsze rzeczy, zaś dom zostawiła gminie Szklarska Poręba i wyjechała. Jakby chciała zapomnieć o tym kawałku swojego życia.
Muckile czyli Martha Hauptmann też zresztą sporo z tym mało przystojnym acz uroczym, kochliwym facetem przeżyła. Znosiła codzienne wizyty jego "towarzyszki pieśni" - Anny Teichmüller, dla której Carl pisał wiersze i w której muzyce szukał inspiracji. Zaprzyjaźniły się nawet. Anna - utalentowana berlińska kompozytorka - też dla Carla zrezygnowała ze wszystkiego i przeniosła się za nim do Szklarskiej Poręby, gdzie kilka lat po jego śmierci zmarła w biednym pokoju ochronki.
Maria Rohne |
I tak się plotą historie... Teodor Kodis poślubiwszy swoją piękną żonę w1889 r., w tymże roku planował zamach na cesarza Wilhelma II - wraz z Aleksandrem Dębskim i małżeństwem Mendelsonów ( ponoć o tych planach wiedział Gabriel Narutowicz, który akurat w tym czasie był w Szwajcarii). Zamach się nie udał, Dębski został ranny, aresztowano grupę studentów - obcokrajowców. Pewnie dlatego Kodis wraz z żoną wyjechał wówczas do USA, a wróciwszy do Europy zamieszkał w Mińsku, gdzie z kolei przyłączył się do rosyjskich masonów.
Wracając do żon Carla.. Ciekawe jak czuła się Maria Rohne, gdy wiedziała, że ukochany zawsze między 17 a 19 - tą może pójść do byłej żony i w jej czuły mankiet się wypłakać.
Bo Martha po rozwodzie nie wyjechała ze Szklarskiej Poręby. Niedaleko domu Carla wybudowała willę "Polny Krzew", korzystała z jego porad przy zakładaniu ogrodu i codziennie czekała na jego odwiedziny. Dla Carla wszak uruchomiła salonik artystyczny, który szybko stał się jednym z najważniejszych miejsc spotkań intelektualnej elity miasta. Dopiero po jego śmierci w 1921 roku, skończyło się jej życie - jak napisała w pamiętnikach:
Miałam słońce, które zaszło, a resztki jego promieni muszą mi do końca życia wystarczyć.
Notabene Martha chyba całe życie finansowała życie Carla i swoje, bo bohater damskich serc nie zarabiał zbyt wiele. Na starcie dobrze się ożenił, podobnie jak jego bracia - Georg i powszechnie znany Gerhart. Trzej bracia poślubili trzy córki Thienemana - drezdeńskiego bankiera i handlarza win, po czym, przynajmniej obaj pisarze, w różny sposób się z nimi rozstali. Polecam "Księgę namiętności" Gerharta Hauptmanna - zbeletryzowany pamiętnik z okresu perypetii rozwodowo - małżeńskich pisarza.
Jak dobrze pójdzie w przyszłym roku uda nam się wydać pamiętniki Marthy Hauptmann po polsku - bo niemieckie wydanie przygotowane przez prof. Krzysztofa Kuczyńskiego już jest na rynku. Boję się trochę męskiego tłumaczenia tego tekstu... żaden mężczyzna, nawet tak biegły jak profesor Kuczyński, nie zrozumie meandrów kobiecego serca.
I pora na drugi aspekt grzebania w archiwaliach. Przyziemny i zdrowotny. Jestem uczulona na archiwalny kurz i po godzinie pracy czuję w sobie coś na kształt grypy, a po kilka godzinach - idę do łóżka z aspiryną i pierzyną.Ale co tam, idę grzebać dalej.
Na marginesie: "Chłopów" Reymonta przetłumaczył na niemiecki Jan Paweł Kaczkowski - Polak mieszkający w Hamburgu. Powieść ukazała się w 1912 r. w Jenie, w wydawnictwie E. Diederichsa. Carl Hauptmann - któremu notorycznie przypisuje się jej tłumaczenie - dokonał korekty literackiej tłumaczenia. Piszę o tym, bo kolejny autor Carlowi przypisuje tłumaczenie powieści.
I na drugim marginesie - pojawił się nowy tekst o kolonii artystów w Szklarskiej Porębie: Elżbieta Wiśniewska "magia Karkonoszy w sztuce", (w:) Aspekty filozoficzno-prozatorskie, nr (41-43) / 44-47). Inowrocław, 2013. Polecam , choć w tekście jest kilka błędów merytorycznych, dobrze oddaje atmosferę okolicy.
Bo Martha po rozwodzie nie wyjechała ze Szklarskiej Poręby. Niedaleko domu Carla wybudowała willę "Polny Krzew", korzystała z jego porad przy zakładaniu ogrodu i codziennie czekała na jego odwiedziny. Dla Carla wszak uruchomiła salonik artystyczny, który szybko stał się jednym z najważniejszych miejsc spotkań intelektualnej elity miasta. Dopiero po jego śmierci w 1921 roku, skończyło się jej życie - jak napisała w pamiętnikach:
Miałam słońce, które zaszło, a resztki jego promieni muszą mi do końca życia wystarczyć.
Martha Vogeler i Maria Rohne, Worpswede |
Notabene Martha chyba całe życie finansowała życie Carla i swoje, bo bohater damskich serc nie zarabiał zbyt wiele. Na starcie dobrze się ożenił, podobnie jak jego bracia - Georg i powszechnie znany Gerhart. Trzej bracia poślubili trzy córki Thienemana - drezdeńskiego bankiera i handlarza win, po czym, przynajmniej obaj pisarze, w różny sposób się z nimi rozstali. Polecam "Księgę namiętności" Gerharta Hauptmanna - zbeletryzowany pamiętnik z okresu perypetii rozwodowo - małżeńskich pisarza.
Jak dobrze pójdzie w przyszłym roku uda nam się wydać pamiętniki Marthy Hauptmann po polsku - bo niemieckie wydanie przygotowane przez prof. Krzysztofa Kuczyńskiego już jest na rynku. Boję się trochę męskiego tłumaczenia tego tekstu... żaden mężczyzna, nawet tak biegły jak profesor Kuczyński, nie zrozumie meandrów kobiecego serca.
I pora na drugi aspekt grzebania w archiwaliach. Przyziemny i zdrowotny. Jestem uczulona na archiwalny kurz i po godzinie pracy czuję w sobie coś na kształt grypy, a po kilka godzinach - idę do łóżka z aspiryną i pierzyną.Ale co tam, idę grzebać dalej.
Na marginesie: "Chłopów" Reymonta przetłumaczył na niemiecki Jan Paweł Kaczkowski - Polak mieszkający w Hamburgu. Powieść ukazała się w 1912 r. w Jenie, w wydawnictwie E. Diederichsa. Carl Hauptmann - któremu notorycznie przypisuje się jej tłumaczenie - dokonał korekty literackiej tłumaczenia. Piszę o tym, bo kolejny autor Carlowi przypisuje tłumaczenie powieści.
I na drugim marginesie - pojawił się nowy tekst o kolonii artystów w Szklarskiej Porębie: Elżbieta Wiśniewska "magia Karkonoszy w sztuce", (w:) Aspekty filozoficzno-prozatorskie, nr (41-43) / 44-47). Inowrocław, 2013. Polecam , choć w tekście jest kilka błędów merytorycznych, dobrze oddaje atmosferę okolicy.
A jakie archiwa to były?
OdpowiedzUsuń