Jacek zawsze marzył, żeby mieszkać w lesie, jak najbliżej natury. To właśnie on wyciągnął nas po pierwszym roku studiów na jeziorne wakacje – na wyspę na mazurskim jeziorze Krzywa Kuta. Miał "ksywke" Jackson i swoją piosenkę (Old handsome Jackson built the sexy chair...). Po dosyć długotrwałych:))) studiach pracował w instytucie meteorologii albo w czymś takim, po czym rzucił robotę i zatrudnił się w Sosnowce, w Lubuszaninie.
Zabudowa na pleteau |
Na 1 planie "Leśny Czar" |
Gdy w końcu udało mu się uzyskać akt własności Koprowa nie była szczęśliwa. Musiała usunąć kozy z parteru i płachty z ziołami ze strychu. Przy okazji zniknęła stara, malowana szafa ludowa, która stała w korytarzu przy drzwiach.
Jacek i Ewa byli na miejscu, w Lubuszaninie i kiedy się tylko dało pędzili do chałupy, by sprzątać. Reszta dojeżdżała z Wrocławia co tydzień i ja z Jeleniej Góry. Ogarnialiśmy dom - kupa gnoju, błota i śmieci we wnętrzu, dziurawy dach, walący się komin, wilgoć jak szlag, zwłaszcza w ścianie od strony stoku. Ale widok sprzed domu zapierał dech w piersiach. Zwłaszcza gdy rozebraliśmy pozostałości dawnej wiaty stojące na skraju plateau. Pozostał stareńki jawor rosnący obok. Nie było jasności co do własności małego gospodarczego domku stojącego na granicy działek, prostopadle do gościńca, nie było go w akcie.
W maju wnętrze gościńca było już wysprzątane, chłopcy rozebrali komin, by nie zwalił się nikomu na głowę, kilka razy tam spali. Gdy siedzieliśmy na przyzbie marząc jak to kiedyś będzie wyglądać i kombinując skąd kasę na remont, odwiedzali nas licznie turyści, pytając czy nie można się czegoś napić lub zjeść. Logiczne więc, że miała to być knajpka z mieszkaniem Ewy i Jacka.
Dobre Źródło 1982 |
W tym czasie, gdy Frau Koper nie miała już łatwego dostępu do kapliczki św. Anny wymyśliła msze przy starym drzewie. Nigdy tam nie byłam. Ponoć na drzewie zamocowana była rzeźba jakiegoś świętego i ołtarzyk. W niedziele msze odprawiał tam ksiądz z Karpacza, którego przywoziła, gdyż z księdzem z Sosnówki była pokłócona. Z tych mszy korzystali wczasowicze z Lubuszanina. Podobno założyła też sektę Świętego Graala - pisze o tym Henryk Waniek. Coś o tym słyszałam ale nie pamiętam.
Wrzucam fotki z 1925 r.. Na pierwszej domek obok kaplicy św. Anny i wiata na froncie. Na drugiej, na pierwszym planie jest „Leśny Czar” należący do Koprowej. Na trzecim – zdjęcie budynku z 2018 r., już po częściowym remoncie. Na czwartym gościniec - ja to datuje na 84 rok, ale wg strony polska.org jest to 89. Niemożliwe. Byłam tam w 1985. - dom by l w trakcie remontu. No i Dobre Źródło, fotka Jacka z 1982 r. Jeszcze wnętrze kaplicy Sw. Anny z 82 r.
Fotki ze strony:
oraz Dobre Źródło - fotka Jacka z 1982 r.
Moi przyjaciele wyprowadzili się z Sosnówki pod koniec 1983 r., gdyż Ewa spodziewała się dziecka (w maju 84 urodził się mój chrześniak Maciej). Podjęli też starania, żeby dom na Grabowcu komuś sprzedać. Wariatów chętnych kupić ruinę nie było, więc kilka lat później, około 84 r. przekazali dom Bractwu Świętego Alberta, które planowało uruchomić tu swoje schronisko. Zanim to jednak nastąpiło we wrocławskim domu rodziców Jacka pojawiła się Frau Koper, próbując przekonać ich, by nakłonili Jacka do sprzedania domu jej. Podobno była bardzo miła, ciepła i nad wyraz sympatyczna.
Kiedy Bractwo podjęło remont – nie wiem. Byłam tam z innymi przyjaciółmi w 1985 r. Teren był ogrodzony, dom pozbawiony okien, a w salonie znajdował się wybetonowany „basen” (?), bardzo głęboki, w formie leja o kwadratowym przekroju. W tekście napisanym i wygłoszonym przez prof. J. Tischnera w radio Wolna Europa w 1990 r., na temat Fundacji Brata Alberta w Polsce – widnieje informacja, że remont prowadzony był od wiosny 1989 r. i, że ma tam zamieszkać 8 osób. Pewne jest jednak, że remont zaczął się przed 85.
Co działo się potem – też nie wiem. Fundacja oddała lub sprzedała budynek. Gdy byłam tam jakieś trzy lata temu, wszystko było pięknie wyremontowane, w gościńcu funkcjonowała knajpka, budynek gospodarczy był Domkiem Myśliwskim.
Na zdjęciu czekamy na autobus do Sosnówki. Fotka z 85 r. Ten chłopak po lewej to ja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz