

Pogodę przez dni cztery mieliśmy jak dzwon mocną - jakby na święto artystów specjalnie. A w całej Polsce padało. Wróciliśmy naładowani energetycznie, chętni do życia i pełni pomysłów. Niedługo pora na festiwal u nas..
efka to było święto artystów. I faktycznie było to widać. Duża wystawa malarstwa starych mistrzów w Celejowskiej, wielka wystawa twórców współczesnych polskich, ukraińskich i niemieckich w Galerii Letniej, całkiem spora wystawa starych mistrzów z Kazimierza, którzy tamtejszą powojenną kolonię zapoczątkowali i otwarte wszystkie niemal małe galerie z wystawkami na potrzeby festiwalu. do tego prezentacje filmów o odpowiedniej tematyce, prelekcje na temat i dyskusje oficjalne i mniej oficjalne w trakcie wieczornych artystycznych włóczęg prowadzone. Do tego niezły koncert w galerii SARP-u, wieczór dla artystów oraz wieczór dla oficjeli, na którym się znalazłam z racji przysługujących mi funkcji i współpracy z organizatorami.
W tym roku festiwal obejmował ukraiński Krzemieniec, niemieckie Worpswede oraz polskie: Szklarska Poręba, Zakopane i Kazimierz.
Tak.... i już po wszystkim... szkoda.
Festiwal udał się znakomicie - gratulacje więc i podziękowania dla Waldka Odorowskiego - wodza merytorycznego i wspierającej go Doroty, Joasi Stefańskiej, która na swoich drobniutkich ramionach uniosła finansowy ciężar imprezy ( nie wiem czy zza tych papierów zapamięta cokolwiek z festiwalu, chyba, że się na zdjęciach zobaczy), dla Agnieszki Mitury i wszystkich innych ciężko zapracowanych a niekoniecznie docenianych ludzi. Bo tak to zwykle bywa, że jedni pracują inni przypinają sobie laury. Dobrze,że przynajmniej w artystycznej Konfraterni mają oparcie, a to już coś.
I tu jeszcze hołd złożę Tomkowi Pryllowi, który w Kazimierzu pracował dla efki. ( z nami robił Worpswede). Facet jest nie do zdarcia, tłumaczy w te i we te, mam wrażenie, że nieważne kto i po jakiemu mówi, zawsze robi to zgrabnie i na temat, żartując przy tym i publikę w co nudniejszych fragmentach cudzej wypowiedzi bawiąc. Niemcy chcą tylko jego. Zaprzyjaźnia się ze wszystkim, wszędzie jest u siebie, wszyscy go lubią i chcą do pracy, choć język ma niewybredny i paskudnie huknąć z góry na niesubordynowanego mówcę bądź słuchacza potrafi. I przyznam, ze czasem się go boję oraz, że choć nadużywa trunków czego nie kryje, w robocie jest zawsze correct i na czas.
Samego festiwalu opisać się nie da, nawet zdjęcia nie oddadzą tej atmosfery. Sztuka Karkonoszy i Izerów prezentowana była przez sztukę dziewięciu kobiet i Klinikę Lalek. Żelaźni Zbyszka Frączkiewicza w tym czasie w Busku Zdroju byli a tych ze Szklarskiej przewieźć.. ? Kasy nie starczyło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz