środa, 31 października 2012
na pograniczu zimy
Jadąc dziś do pracy uświadamiałam sobie, że grzechem jest robić zdjęcia tego co widzę. Nic a nic nie jest w stanie tego powtórzyć, pokazać, przekazać. Ten pejzaż, kolory, światło, ba..zapach nawet.. Nie ma takiego środka wizualnego przekazu, który mógłby to wszystko powtórzyć. Zresztą, przecież statyczne to nie jest, dzieje się. Jechałam do Szklarskiej we mgle i w mgłę. Ale w mgłę o przedziwnej strukturze - gęstniejącej w oddali. W perspektywie - mleko, a wokół mnie lekkie, dymne opary. Utrzymywała się kłębiasto nad szosą, unosiła się dość wąsko - od góry zalana słonecznym blaskiem, nie zasłaniając rażącego błękitu nieba ani zalanego ciepłym słońcem złota liści z czubków drzew wyrastających znad obłoków bieli. Jakby wydobywała się z bielutkiego śniegu, zalegającego pola po bokach czarnej wstążki szosy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo ładnie napisane. Lekko, a sprawnie.
OdpowiedzUsuńCzy tu się w ogóle wolno wpisywać? Czemu nikt tego nie chwali? Wszyscy się boją Pani Dyrektor?
Bardzo ładnie!
Pozdrowienia,
Sąsiad
Dzięki Sąsiedzie, ale jeśli mnie znasz, wiesz, żem anioł jest:))) M.
OdpowiedzUsuńNie trzeba być Twoim sąsiadem żeby wiedzieć żeś anielicą jest.:-))
OdpowiedzUsuń