W zdjęcie należy kliknąć, coby go obejrzeć.
Poruszam się po tym świecie głównie za pomocą auta lub (od wiosny) roweru, ale też zdarza mi się per pedes, a to gdy z psem na spacer idę. Nudzę się jak mops, rozmawiać ze sobą nie przystoi, pies też ze mną gadać nie chce, więc robię zdjęcia. Na dodatek ostatnio Thory (ależ sobie wymyślił...), włóczący się z psem po moich okolicach punktuje brak logiki w podszybowcowej zabudowie, dając mi dodatkowy asumpt do fotografowania. No i nikt o tym nie pisze, skupiając się na czasach minionych, jakby teraz poza polityką i gospodarką nie było nic ciekawego. A przecież to teraz staje się na naszych oczach.. ale zawsze najtrudniej pisać o współczesności.
Poruszam się po tym świecie głównie za pomocą auta lub (od wiosny) roweru, ale też zdarza mi się per pedes, a to gdy z psem na spacer idę. Nudzę się jak mops, rozmawiać ze sobą nie przystoi, pies też ze mną gadać nie chce, więc robię zdjęcia. Na dodatek ostatnio Thory (ależ sobie wymyślił...), włóczący się z psem po moich okolicach punktuje brak logiki w podszybowcowej zabudowie, dając mi dodatkowy asumpt do fotografowania. No i nikt o tym nie pisze, skupiając się na czasach minionych, jakby teraz poza polityką i gospodarką nie było nic ciekawego. A przecież to teraz staje się na naszych oczach.. ale zawsze najtrudniej pisać o współczesności.
Co na tym przedpolu Szybowcowej. Brak logiki - to widać, słychać i czuć. Wszystkie nowo wytyczane, i jakby przypadkiem, ulice biegną równolegle od starej wsi do zbocza, brakuje przecznic. A, że pola rowami melioracyjnymi pocięte, naprawdę zleźć się trzeba, żeby suchą drogę w poprzek znaleźć. No i brak kanalizacji - co mnie boli, bo mój pies wodę kocha, więc w rowach się tapla. O zgrozo !!!!!
Zabudowa ? Różna. Ten dom pokazuję w dwóch ujęciach, mam ich więcej ale kiepskie bo niezręcznie było go robić gdy gospodarz na podwórku stał. Ale: kolumienki, ryzality, facjatki, lukarny, balkoniki, skomplikowany rzut z przejazdem bramnym na kolumnach, o bramie wjazdowej piaskowcem licowanej nie wspomnę... i zaraz następny... Dobrze, że przynajmniej posesje ogromne, bo czasem jest tak, ze maleńką działkę w całości wypełnią wielki, wielce skomplikowany dom.
Różnorodność zabudowy to wg mnie zaleta, choć brakuje mi architektury. A na nią, mając tyle kasy, możnaby sobie pozwolić. Faktycznie patrząc na to co tu powstaje REGUŁA TRZECH W sama włazi w usta: WIELKIE, WYPASIONE, WYGRODZONE. Thory jeszcze zauważa nierównległość kalenic - tak ujmę to o co mu chodzi, ale mnie tak bardzo to nie przeszkadza, tym bardziej, że w skomplikowaniu bryły ciężko wyczuć, która to kalenica .
Domy uboższe widać od razu: prosty, nakryty dwuspadowo, parterowy kubik, z mniejszym kubikiem garażu przy boku. Czasem pojawiają się motywy dekoracyjne choćby w formie kamiennych obramień otworów. Częściej jest to gra mocną barwą lub dwoma kolorami. Wśród budowniczych pod Szybowcową ulokował się również developer i buduje mniejsze lub większe domy zestawione w małe osiedla. Nie mogą być drogie, albo nie doceniam niektórych sąsiadów...
Spośród tej różnorodności mnie dosyć - ale bez szaleństw - podobają się parterowe kubiki nakryte czterospadowo. Prosta forma bez udziwnień, ale z dużym dachem, proporcjonalnie stanowiącym gdzieś ponad 1/3 wysokości budynku, z koniecznie mocno wysuniętym okapem. Nie ma ich dużo, ale przyciągają wzrok, klasyczną proporcją. Mój wzrok. Niektóre posiadają fajne proporcje ale charakteryzują się syndromem przedawkowania. Jak tutaj.
Dzisiaj na to konto przyglądałam się staremu budownictwu Szklarskiej i, szczerze mówiąc, takie przedawkowanie detalu charakterystyczne jest dla okolic podgórskich w 1 poł. XX w. Dobrze, że tych zakopiańskich nie ma zbyt wiele. I, mam nadzieję, że nie będzie. Tam, gdzie być winny budują jeszcze gorsze maszkary. Styl zakopiański w cemencie - koszmar.
Pod samą Górą Szybowcową, przy drodze do ewangelickiego cmentarza - posesję większe, przepięknie położone, o południowo - zachodniej ekspozycji uskokowego stoku. Skarpy wzmacniane kamieniami - nie kamykami, jak u mnie, prawdziwymi głazami. Pięknie zagospodarowane, tarasowe ogródki. A i domy zdecydowanie bogatsze - większe, komponowane. Niektóre ze smakiem, niektóre w typie klasycznie gargamelskim.
Tu uczucia mam mieszane. podoba mi się odmienność od reszty, obszerność, bryła z rozmachem rysowana giętym kształtem łagodnie łamanych połaci dachu, niemniej wkurza nadmiar udziwnień oraz kamienny detal, który za cholerę nie znajduje logicznego uzasadnienia. Jeszcze inny feler ? Ciasna działka. Gdybym tyle kasy miała by zbudować taki tom- zbudowałabym znacznie mniejszy lecz na kolosalnej działce w dystansie o innych domów.
No p na koniec ten, który mi się podoba. W bryle. Nie jest skończony, trochę obawiam się wykończenia.
No p na koniec ten, który mi się podoba. W bryle. Nie jest skończony, trochę obawiam się wykończenia.
Ło matko! I znowuż ta zabudowa- od morza do Tatr!!!
OdpowiedzUsuńJakby ktos wyjal z mojej glowy te przemyslenia. Gdy tylko przemieszczam sie po okolicach, to az zeby bola od radosnej "tforczosci". Chyba cale szczescie juz przemija czas obowiazkowych kolumn przy wejsciu a'la dworek staropoloski, ale nadal Gargamel rzadzi. Co gorsza, ani inwestorzy, ani projektanci nie widza w tym nic zlego. Chyba brak podstawowej edukacji plastycznej sie klania i cos, co kiedys nazywalo sie poczuciem smaku.
OdpowiedzUsuńK.Gierelo