Podchodziłam do tej książki jak do jeża. Znowu - myślałam - nasze regionalne na wpół historie, na wpół legendy... Przeczytałam kilka takich książek, ale ile można czytać bajki? Na dodatek na temat, który znam. Więc kolejna o Duchu Gór, Walonach i laborantach jakoś mnie zniechęcała.
Błąd!!!!
Tak pięknie napisanej książki dawno nie czytałam. Bardzo emocjonalnej, bardzo osobistej, pisanej prostym językiem, o życiu ludzi w Górach Olbrzymich przed wiekami, w otoczeniu uczłowieczonej przyrody i zwierząt - kierowanych prostymi, szlachetnymi odruchami, których coraz mniej w naszej człowieczej naturze. Natura i człowiek stanowią równorzędny element życia, natura współdziała z człowiekiem w momentach kiedy człowiek nie jest jej wrogiem. Jak powiem "Avatar", zrozumiecie o co mi chodzi:))))
Tak pięknie napisanej książki dawno nie czytałam. Bardzo emocjonalnej, bardzo osobistej, pisanej prostym językiem, o życiu ludzi w Górach Olbrzymich przed wiekami, w otoczeniu uczłowieczonej przyrody i zwierząt - kierowanych prostymi, szlachetnymi odruchami, których coraz mniej w naszej człowieczej naturze. Natura i człowiek stanowią równorzędny element życia, natura współdziała z człowiekiem w momentach kiedy człowiek nie jest jej wrogiem. Jak powiem "Avatar", zrozumiecie o co mi chodzi:))))
Rzecz dzieje się w Karkonoszach i u ich podnóży w drugiej połowie XVII w., gdzieś po wojnie trzydziestoletniej, w Starej Wsi Szklarskiej - Siedlęcinie - Zachełmiu - Cieplicach. Bohaterami są walonowie, w tle pojawiają się szklarze, laboranci, kurzacy, zbóje, książę Schaffgotsch, Lisowczycy. Gatunkowo jest to fantasy o karkonoskiej proweniencji, trochę historyczny kryminał w typie Sapkowskiego "Narrenturm", trochę naiwna bajka, ale z tego konglomeratu wyłania się cała uroda Karkonoszy z tych ich klimatem, rozpoznawalnym przez tych, którzy je trochę bliżej poznali. Karkonosze, jako dobry świat z dziecięcych wyobrażeń. Jest historia, jest wątek romantyczny i wątek psychologiczny. Ale wszystko nienachalne, zrównoważone, takie jakim powinno być życie - że tak patetycznie powiem.
No i te niesamowite opisy życia przyrody, w mickiewiczowskim typie. Liryczne bądź groźne, zmysłowe, niemal haptyczne, współgrające z sytuacją, budujące nastrój.
Piękna rzecz. Trochę archaiczna i - w dobie współczesnej literatury - niemodna, gdyż daleka od aktualnie obowiązującego relatywizmu, ale oderwać się od niej nie można. Nie jest to książka dla intelektu, to książka dla emocji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz