Wlastowi Ada, 1915 |
Był gorący rok 1914. Błyskawiczny rozwój przemysłu wymaga nowych, zamorskich rynków zbytu. Francja i Wielka Brytania walczą o kolonie, coraz bardziej agresywną politykę w tej kwestii prowadzi III Rzesza. Rozpadające się Imperium Osmańskie kusi Austro-Wegry i Rosję, która na dodatek chce wpływów na Bałkanach. A tam Serbia, uzależniona gospodarczo od Autro-Wegier, marzy o niezależnej Wielkiej Serbii - a tamtejszy zamęt zdecydowanie leży w interesie Rosji. Sama Rosja wrze rewolucyjnie, już raz wybuchła, za chwilę wybuchnie znowu. W krajach gdzie rządzi nacja niemiecka toczy się walka między kulturą słowiańską a germańską. Jest gorąco, zaczyna się europejski wyścig zbrojeń, Europą rządzą już nie dynastie lecz rywalizujące ze sobą bloki polityczno - militarne. Wystarczy iskra i ta zdarza się 28 czerwca 1914 roku - zamach w Sarajewie. Wojna. Rosja - Francja - Wielka Brytania kontra Niemcy - Austro-Węgry - Włochy. I cała drobniejsza reszta świata, w tym Polska i Czechy - jako element monarchii austro-węgierskiej.
A Wlast maluje, nic nie wie zatopiony w swoim własnym świecie. Tymczasem rodzina się martwi, w Krakowie mobilizacja, a jeśli i jego do wojska wezmą ? Co delikatny i wrażliwy artysta zrobi w armii, na wojnie ? Gdy ta groza w końcu do niego dociera, przenosi się wraz z dobytkiem do mieszkania rodziców. I 25 listopada wraz z ojcem wyjeżdża z Krakowa do Wysoczan pod Pragą, do rodziny. Lepiej zniknąć przed poborem do wojska.
Ada i Wlastimil jako żołnierz, Hrebenki, 1916 r. |
Spotkali się w knajpce, o rodzinie, dawnych czasach i aktualnej polityce pogadali. Potem o niskich zarobkach Ludwika, trudnej teraz sytuacji, Hofman napomknął o życiu w Wysoczanach, że nie maluje, nie ma weny ani sztalug. Więc Ludwik zaprosił go do siebie, do domu na Hrebenkach - bo pokój wolny na poddaszu ma, w sam raz na pracownię i mieszkanie dla kuzyna.
Najpierw były posiłki, które teraz miała dla kogo gotować. I rozmowy. Męża zwykle w domu nie było, poza chwilami wspólnych wycieczek, więc mieli czas dla siebie. Hofman malował, w czasie pracy gawędząc z Adą o sztuce, malarstwie i życiu. Dyskusje coraz bardziej intymne. On sztuką zajęty lecz samotny, widział, że jest dla niej nie tylko autorytetem, również kimś ważniejszym. Ona spragniona nie tylko ciepła i miłości, lecz zwykłego zainteresowania sobą, promieniała. Kupowała Wlastowi płótna, czyściła pędzle i palety, sprzątała pracownię, gotowała. Wkrótce została modelką jego obrazów. Hofman jakby chciał odrobić stracony w Wysoczanach czas, malował z ogromnym zapałem.
W którym momencie jednak, na fali patriotycznego porywu, zaciągnął się
do czeskiego wojska. Opowiadał potem o tym czasie dowcipnie, jako, że obserwatorem był bacznym i zmysł humoru posiadał. Przed samym wyjazdem na front spadł z konia i tak naprawdę - po tym z czym w wojsku się zetknął, marzyć zaczął, by się jednak wycofać. I tu Ada pokazała co potrafi. Po wypadku Hofmana zorganizowała w domu spotkanie. Wśród gości znaleźli się ludzie o niezłych w Wiedniu układach, wśród nich naczelny lekarz austriackiego wojska, Czech z pochodzenia - generał dr Franc. Spotkanie zaowocowało czteromiesięcznym pobytem Wlasta w wojskowym szpitalu i zwolnieniem z powodu niezdolności do służby wojskowej: zdecydowany suchotnik, nie pożyje dłużej niż dwa miesiące. Ada nie mogła pozwolić, by coś stało się człowiekowi dzięki, któremu odżyła. I tak już później było zawsze - opiekuńczym duchem domowym była ona, wszelkie kłody spod nóg Hofmana usuwająca.Jak to się stało, że Ada zdecydowała się na taki krok ? Katolicka rodzina na pewno nie była jej przychylna, w końcu to wielki grzech zostawić męża, gdy ślubowała wierność przed Bogiem. Zwłaszcza teściowa zarzucała jej pogwałcenie świętego małżeńskiego związku. To, że mąż wierny nie był - nie ważne, mężczyznom to uchodzi. Ale kobieta ? Ta musi stać przy jego boku bez względu na wszystko. Tylko ojciec Hofmana ich rozumiał, ale powiedział jej kiedyś "Wybrałaś bardzo ciernistą drogę". Czy miał na myśli jej dalsze układy z rodziną, czy tez świadomość charakteru swojego syna, pochłoniętego malowaniem - nie wiem.
Pożegnanie z Pragą, 1916 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz