Gdy Hofman z Adą przyjechali do Krakowa okazało się, że w jego dawnej pracowni mieszka już jakaś obca rodzina. Trzeba było szukać nowego miejsca i udało się - sublokatorka przy ul. Ks. Józefa 18. Ada ogarnęła mieszkanko, powiesiła przywiezione z Pragi obrazy i szkice, zajęła się wszystkim. Bo Hofman malował. To, że nie utrzymywali żadnych towarzyskich kontaktów może wzięło się stąd, że się bali. Ada jeszcze nie miała rozwodu, a kobieta zamężna mieszkająca z kochankiem to jawny skandal, zwłaszcza w Polsce i zwłaszcza w Krakowie. A kłamać nie umieli oboje. Pieniądze mieli, po sukcesie w Europie, w końcu i w Polsce zaczęli go wystawiać i dużo sprzedawał. Stał się popularny. Jak sam zauważył, w Polsce wartość ma nie sztuka lecz nazwisko. A on nazwisko już miał. Choć uważał, że właściwie najlepszy malarsko okres - ten na początku drogi, gdy wystawiał się w Wiedniu, Monachium i Pradze, ma już za sobą. Tak naprawdę, poza kupującymi obrazy, jedynymi gośćmi w ich domu były dzieci. Pozujące do obrazów, hołubione, karmione i ubierane przez Adę, która swoich dzieci nie miała, więc wszystkie macierzyńskie uczucia przelewała na obce dzieciaki, ptaszki, kotki i pieska.
Radosny spokój długo nie trwał - znowu w życie wmieszała się polityka. Zaczęła się polsko - czeska batalia o Zaolzie. Nie jestem dobra w tej historii więc poczytałam sobie trochę. Niestety najpierw trafiłam na artykuł w "Uważam rze" i krew mnie zalała, gdy wylał się z niego szowinistyczny wrzask, coś co mnie mierzi w tej naszej odmianie patriotycznej polskości. Rozumiem, że szlag trafić może gdy się wie o liście Masaryka do Benesa, w którym stoi Polakom nie zaszkodziłoby uderzenie w twarz, przeciwnie nawet pomogłoby w wytępieniu niebezpiecznych szowinistów. Ale na litość ! Prawie 100 lat upłynęło od tamtej historii, żyjemy razem w unii, po co pisać tak zajadle, po co prowokować wzajemną nienawiść ? Niechęć między nami a Czechami i bez tego istnieje. No chyba, że ktoś lubi mieć wrogów...
Kraków, 1918, w pracowni |
Wracając.... Po I wojnie Polska uzyskała upragnioną niepodległość. Najszybciej Polski stał się
Śląsk Cieszyński, wcześniej nawet niż Kraków, bo już w październiku
1918 roku mieszkający tu Polacy powołali Radę Narodową
Księstwa Cieszyńskiego, która legitymizowała polską władzę. Rozbrojono żołnierzy austriackich, tam,
gdzie mieszkali Polacy zawisły biało-czerwone flagi. (Cieszyn, Karwina,
Bogumin). Czesi, którzy też mieszkali na Śląsku Cieszyńskim przejęli miejscowości w większości zamieszkałe przez Czechów. Każdy kraj przejmuje ten teren, gdzie mieszkają jego ludzie, wola ludności i przynależność narodowa miały decydować - takie były powojenne ustalenia. Tak się nie stało. Państwo Czeskie po stuleciach niebytu odbudowujące się na gruzach monarchii austro-węgierskiej, chciało swojej dawnej wielkości i historycznego blasku. Wprawdzie zupełnie odmienny pogląd mieli Słowacy - notabene popierani przez Polskę - ale co tam przynależność narodowa, ma być wielkie państwo czechosłowackie i już. A taka odbudowa państwowości wymaga środków, więc i rozwiniętej gospodarki, a Śląsk Cieszyński ze swoimi kopalniami był bogaty. Zaczęły się przepychanki. Oczywiście nie było to takie jednoznaczne, w cieszyńskim ścierały się
frakcje polska, czeska, niemiecka i śląska, ta ostatnia najsilniejsza
aczkolwiek bez formalnej państwowości.
Autoportret z Adą, 1918 |
Gdy Polacy przygotowywali wybory do Sejmu Ustawodawczego Rzeczypospolitej, 26 stycznia 1919 roku Czesi zajęli sporne tereny, wykorzystując fakt, że Polska zajęta jest wojną z Rosją, a w Wielkopolsce trwa kolejne powstanie.
Zrobiło się nieprzyjemnie. Zwłaszcza w Krakowie, gdzie szowinizm zawsze był silny, wobec wszystkich innych. Nie dość, że Hofman uważany była za Czecha, mimo wielokrotnych deklaracji przynależności do narodowości polskiej, to jeszcze przywiózł sobie czeska kobietę. I nie żonę....
Pisał: Inaczej wyobrażałem sobie niepodległość. Nie sądziłem, że tak szybko rozpalą się w narodzie namiętności polityczne i dojdzie do głosu zawiść i nienawiść. Myślę o awanturze (...) o Śląsk Cieszyński. Przeżyłem ją ciężko, na pewno ciężej niż niejeden Polak czy Czech, dla którego była to tylko sprawa polska albo czeska. Dla mnie znaczyła coś więcej. Odłożyłem pędzle na całe tygodnie, gorzkniałem... Kraków, i nie tylko Kraków, upajał się łajdactwem.
Ślub cywilny Hofmanów Paryż, 29.04.1920 |
Zaczęły się anonimy oskarżające Adę o szpiegostwo, granatowi, którzy stali pod domem chodzili za nimi wszędzie, w domu była dwukrotna rewizja. Hofman Nie było przyjemnie, ani bezpiecznie. Hofman złożył wniosek o paszport i go nie dostał. Więc razem z Adą wyjechali nielegalnie, przez Zakopane i zieloną granicę. Paszport dostał w Pradze, podobnie jak kilka innych, intratnych propozycji, jak objęcie katedry rysunku w praskiej akademii czy stypendium rządowe. Nie chciał. Sprzedał część przywiezionych obrazów i przez Wiedeń i Monachium, wraz z Adą wyjechali do Paryża. Chyba w czasie pobytu w Pradze właśnie Ada uzyskała upragniony rozwód z Ludwikiem Hmmerem. A gdy to się stało, 29 kwietnia w Paryżu odbył się ślub cywilny Ady i Wlasta. Powyższe zdjęcie wykonano zaraz po ceremonii. Czemu na nim są tylko mężczyźni ? Poza panną młodą oczywiście...
Portret Ady na bębnie, 1920 |
W Paryżu wynajęli mały pokoik przy Moulin 18 w XIV Dzielnicy i rozpoczęli nowe życie. Również towarzyskie. Byli częstymi gośćmi w domu Mickiewiczów, zaprzyjaźnili się z Tadeuszem Makowskim. Oczywiście natychmiast w ich domu pojawiły się dzieci. Hofman malował Ada, jak to Ada zajmowała się całą resztą, łącznie z organizowaniem mężowskich wystaw, które okresowo poprawiały ich sytuację bytową. Bo nie było najlepiej, mimo że żyli skromnie. Wszyscy znają opowieść o tym, jak to kiedyś Ada i Wlast wybrali się na obiad, za ostatnie pieniądze. Miast zjeść jednak kupili od jakiegoś handlarza bęben, na którym Hofman strzelił taki oto portrecik żony - zaraz po powrocie, jeszcze w futrze. Sytuacja poprawiła się znacznie, gdy obraz Hofmana kupił pewien pediatra i w poczekalni gabinetu powiesił. To malarstwo jest lubiane, dzisiaj również, więc szybko pojawiła się klientela.
Czy Ada była szczęśliwa ? Pewnie tak, w końcu miała przy boku ukochanego mężczyznę. Wprawdzie traktowała go jak dziecko, bo w życiowych sprawach Hofman dzieckiem pozostawał, ale warto było. Choćby za to co dostawała od niego - miłość, wierność, zaufanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz