środa, 29 marca 2017

Obrazy religijne Wlastimila Hofmana- na marginesie wystawy

Wychodzę z założenia, ze wszyscy znają Hofmana, tymczasem błąd. Dla tych co nie wiedzą:  http://jbc.jelenia-gora.pl/Content/515/hofman_wlastimil.html     Co najczęściej malował Hofman ? Im więcej obrazów oglądam tym pewniejsze jest, że  niezależnie od tematu "zewnętrznego",  zawsze malował dychotomię ludzkiego życia.  Chłopska, bosa Madonna, piękna dziewczyna  promieniująca czułością, macierzyńską miłością i ciepłą radością, pochyla się nad Dzieciątkiem - początkiem życia. Ale dziecko bawi się krzyżykiem, gdzieś w tle połyskuje daszek kapliczki z drewnianym świątkiem w środku, zadumani pastuszkowie grają na skrzypkach smętną melodię, a na barwnym, ludowym gorsecie Madonny połyskuje broszka w kształcie motyla - symbol duszy, przemiany więc i zmartwychwstania - zdarzenia szczęśliwego jednakowoż poprzedzonego śmiercią. Radosny początek życia lecz pamiętaj człeku o smutnym jego końcu. Starzec i anioł, starzec i dziewczyna, wiosna i zima, rodzenie się i umieranie, ot..życie. Tak, to był  najczęstszy temat. Obok portretów i autoportretów. 
Hofman był religijny. Najpierw dlatego, że był patriotą a prawdziwa polskość to religijność, najświętsza Panienka albo Matka Boska Królowa Polski.   Madonna jest w podkrakowskim, ludowym stroju, bo w prostocie chłopów, w ich religijności, obyczaju i życiu jest, ta młodopolska w końcu, siła narodu polskiego, narodu, którego od ponad stu lat nie ma, od czasu rozbiorów.  Boskość objawia się przez niemal mistyczne przeżycie i objawienie macierzyństwa prostej wiejskiej kobiety. To była raczej ideologia niż wiara.
Tak naprawdę  prawdziwa, tradycyjna jego wiara w Boga w klasycznym  rozumieniu, objawia się w drugiej połowie jego życia - poprzez pełne religijnego żaru wiersze czy malarstwo religijne, dopasowane do kanonu sztuki religijnej.
Szczerze mówiąc zdziwiłam się gdy dowiedziałam się, że Jacek Malczewski, mistrz Hofmana był bardzo religijny. Nie sądziłam patrząc na jego,  zakochane w fizyczności, haptyczne, dynamiczne, pełne zmysłowego życia malarstwo. A mawiał: Bo to, proszę pani zacnej, ludzie myślą, że sztukę to można robić, a sztukę trzeba wymodlić. Nie wystarczy, żeby umieć rzemiosło najlepiej, trzeba wielbić Boga, i Hofman: Sztukę robi się jako służbę bożą. Moja sztuka rozwija się naokoło modlitwy, naokoło zetknięcia się ducha ludzkiego z Bogiem (..) modlitwa ducha i ciała to najwyższe objawy ludzkie, najgodniejsze do przedstawienia w sztuce. 
Tu akurat pokazuję mniej typowe dla Hofmana malarstwo - obrazy malowane na zamówienie kościoła,  wpisane w religijny kanon. No..może upadek pod krzyżem - poprzez stroje kobiet - różni się nieco od ponadczasowej ikonografii kościelnej.  Im dłużej się im przyglądam ( a mam je teraz na wystawie), tym bardziej doceniam.. kompozycję, ekspresję formy i barwy, rolę podobrazia wykorzystanego w kompozycji jako kolor. Jeden mankament mają - są malowane niestarannie, a widz tego nie lubi. Ponadto bez rozsądnych ram i bardzo zakurzone... wołają o konserwację.

wtorek, 14 marca 2017

Hofman moderne

To obraz z 1927 r. Jak widać próbował Wlastimil  różnych opcji, aczkolwiek zawsze wracał do tej najbardziej naturalnej dla siebie. Tej określanej czasem mianem genialnego kiczu. Może coś w tym jest ? Jeśli obraz przemawia do wszystkich i wszyscy go czują na poziomie pozazmysłowym ? Bo wynalazł tą najprostszą  prawdę z dna ludzkiej duszy ? Bo kicz to prostota ? E tam, bzdurzę... może.. nie wiem co napisać, bo  nie jest  to malarz mój ulubiony.
Czytając o Hofmanie dziwię się, że tak niewielu pisze o świecie, który go ukształtował, którego wpływ tak ewidentnie czytelny jest w jego sztuce. Świat końca wieku, świat przełomu. Niejednokrotnie pisałam o koloniach artystów, o powodach ich powstawania i wracać do tego nie chcę, ale to jest tło najszersze. Przemiany społeczne, polityczne, odkrycia naukowe, rozwój przemysłu, rozwój ruchów robotniczych, szukanie nowych dróg dla świata, psychologia i Freud, wolność i rewolucje, nowa filozofia, teozofia i okultyzm, fascynacja wschodem, dekadencja końca wieku, koniec epoki. Totalny misz - masz oraz niechęć do racjonalnego spojrzenia, wiara w  intuicję i poznanie pozazmysłowe. Böcklin, Puvis de Chavannes, prerafaelici... Hofman dość często o nich mówił, bywał w świecie, znał się.
Bliżej.. Koniec XIX w. i początek XX  w Krakowie to Młoda Polska, najważniejsza epoka w całej  polskiej sztuce, najbardziej twórcza, wewnętrznie różnorodna, ale i spójna, całkiem odrębna od reszty świata.. A Hofman wtedy, na początku wieku dorastał i uczył się malarstwa.  Kraków to Zenon Przesmycki, słynny Miriam - tłumacz Nietzchego i Kierkegaarda,  odkrywca i wydawca Norwida, autor idei sztuki jako dziedziny metafizycznej i symbolu jako najwyższego środka  wyrazu artystycznego. Hofman był współzałożycielem grupy Pięciu - chłopaków zwanych też norwidowcami, twierdził, że ukształtował go Nietzche i Freud, posługiwał się intuicją i symbolem.  Kraków to Przybyszewski - legenda cyganerii, bohater plotek i skandali, ulubieniec poetów, twórca idei "nagiej duszy" i manifestu Confiter, "genialny Polak" w Berlinie.  To "Szał" Podkowińskiego, błędne koła i chimery u studni oraz Tobiasze patriotycznego i  religijnego nad wyraz, ukochanego mistrza Hofmana - Malczewskiego. To Feliks Manggha Jasieński z kolekcją sztuki wschodu i własną teorią sztuki, Witkiewicz z zakopiańskim stylem, Wyspiański z ideą dzieła totalnego i teorią monumentalnej sztuki  z gotyku poczętej  oraz z chłopomanią, której najpiękniejszy wyraz dał w "Weselu".... bardzo dużo tego, a i tak to zaledwie kropla tego co wówczas się działo.
A wszystko w Krakowie, gdzie polski Wawel królów i całe, czczone polskie dziedzictwo na niewielkiej przestrzeni galicyjskiego miasta skupione, dziedzictwo narodu, którego nie ma od stulecia. Sztuka już wcześniej stała się enklawą polskości, miejscem dbałości o polską tożsamość.  Czemu akurat wtedy tak mocno wybuchła ? Pewnie wiem, ale wiem też, że odbicie  wszystkich tych wątków znaleźć można u Hofmana.

poniedziałek, 13 marca 2017

samotność

Stan ducha, poczucie - nie wiem jak to nazwać, w każdym razie, żadna nowość. Zwłaszcza  w dzisiejszych czasach, w dobie wszechobecnych mediów cyfrowych, w których człowiek zatonąć potrafi, a gdy wypłynie, na brzegu nie ma już nikogo.  Zawsze byłam samotna, nawet w pełnej rodzinie, taką mam naturę, że fizycznie i namacalnie czuję samotność człowieka. Zwłaszcza tę wobec drugiego człowieka, gdy na chwilkę pojawi się uczucie więzi, a potem znika. Dla mnie to stan stały, nauczyłam się z nią żyć. Najgorsze jest to, że można ją polubić na tyle, że nie chce się z nią rozstać.