Jeżdżąc często trasą w kierunku Niemiec, czy to na południu, w środku
kraju czy na północy, nie mogę nie zauważyć krasnali rozmaitych, grzybków,
muchomorów - szczególnie, zwierzaków nawet tak wielkich jak krowa (widziałam rdzawą i łaciatą), a także rozmaitych figur antycznych. Im bliżej niemieckiej granicy tym większa różnorodność towaru i gęstość rozmieszczenia punktów sprzedaży. W polskich ogródkach też się je spotyka, lecz nie na taką skalę, na szczęście. Trafiłam jednak na wieś, gdzie w ogrodach buszowały różne dziwy. Oto dwa bardzo interesujące stworzenia towarzyszące ostrzyżonej. wczesnowiosennej wierzbie polskiej. Kliknięcie z zdjęcie unaoczni artyzm owego cudeńka.
Na tej posesji znalazłam jeszcze kilka ciekawostek. Stadko upiornych zwierząt oraz postaci z horroru chyba: wilczyca z parą młodych, różowy, siedzący clown, leżący jelonek oraz upozowana w erotycznym kontrapoście lady w pończoszkach i gorsecie, oparta o drzewo.
Ostatnio byłam w mieszkaniu zapiętym na ostatni guzik. Ciepła rdzawa czerwień żelazowa z modnym białym gzymsikiem pod sufitem - na ścianach, smakowicie skontrastowana z delikatnym fioletem udrapowanych w półokrągłe festony firan opatrzonych rdzawymi frędzlami z kutasikami ze złotych nici - w zagięciach, przy oknie szpaler wielkich kwiatów w rzeźbionych w figury antyczne donicach, biedermeierowski kredens z niską nadstawką na porcelanową zastawę, wielka skórzana brązowa kanapa i dwa masywne fotele o giętych poręczach z drewna, owalny stół na nogach w formie wielolalkowych tralek. "Turecki" ciepły kolorystycznie dywan optycznie konsolidował całość. Wystroju dopełniały zdjęcia rodzinne w oficjalnych strojach i pozach oraz reprodukcje obrazków dzieci D. Muszyńskiej - Zamorskiej wykorzystywane niegdyś na widokówkach. Nie sądziłam, że w tych czasach takie jeszcze zobaczę.
Choć i tu i tu trzeba mieć sporo fantazji, wolę ogrodowe cudeńka.
Ostatnio byłam w mieszkaniu zapiętym na ostatni guzik. Ciepła rdzawa czerwień żelazowa z modnym białym gzymsikiem pod sufitem - na ścianach, smakowicie skontrastowana z delikatnym fioletem udrapowanych w półokrągłe festony firan opatrzonych rdzawymi frędzlami z kutasikami ze złotych nici - w zagięciach, przy oknie szpaler wielkich kwiatów w rzeźbionych w figury antyczne donicach, biedermeierowski kredens z niską nadstawką na porcelanową zastawę, wielka skórzana brązowa kanapa i dwa masywne fotele o giętych poręczach z drewna, owalny stół na nogach w formie wielolalkowych tralek. "Turecki" ciepły kolorystycznie dywan optycznie konsolidował całość. Wystroju dopełniały zdjęcia rodzinne w oficjalnych strojach i pozach oraz reprodukcje obrazków dzieci D. Muszyńskiej - Zamorskiej wykorzystywane niegdyś na widokówkach. Nie sądziłam, że w tych czasach takie jeszcze zobaczę.
Choć i tu i tu trzeba mieć sporo fantazji, wolę ogrodowe cudeńka.
O matko! Bo mi słów do komentarza zabrakło...
OdpowiedzUsuńnie wiem co gorsze :jelonek czy pani w bieliźnie...;) widziałam kiedyś w czyimś ogródku gipsową głowę Clarka Gable'a (w Pl dla odmiany)
OdpowiedzUsuń