W jakimś momencie życia nie ma już alternatyw. Po prostu wolność = samotność. I jest to wartość tak wielka, że nie ma wyboru.
Dlaczego więc się zastanawiam? No nie wiem, może dlatego, że mam syndrom Lady Macbeth, wierzę w przepowiednie. Czuję przepowiednie. I może takie nieludzkie odczucie jest dowodem spełnienia?
Aż mnie korci, by posilić się pewnym rozbudowanym cytatem:
OdpowiedzUsuń"„W naszym zorganizowanym i praworządnym społeczeństwie przestępstwa zostały niemal zupełnie wyeliminowane. Można bez przesady powiedzieć, że nie istnieją w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach. Ten jeden procent jest przyczyną uzasadniającą utrzymywanie policji. A składa się ten procent ze mnie i garści podobnych do mnie, rozsianych po galaktyce. Teoretycznie rzecz biorąc, w ogóle nie powinniśmy istnieć, a w każdym razie nie powinniśmy mieć żadnej możliwości działania. Ale teoria jak zwykle nie zgadza się z praktyką. Działamy całkiem skutecznie, a żyje się nam wcale nieźle. Jesteśmy jak szczury w budynku: funkcjonujemy wewnątrz społeczeństwa, ale nie odnoszą się do nas reguły, zgodnie z którymi jest ono zorganizowane. Ponieważ mamy żelazne zasady, nazywają nas Stalowymi Szczurami. Być Stalowym Szczurem to dumne i samotne zajęcie, ale zarazem największe przeżycie, rzecz jasna, jeśli ktoś nie da się zamknąć. Socjologowie długo nie mogli zgodzić się, dlaczego istniejemy, a poniektórzy nawet wątpili w prawdziwość opowieści o nas. Najpopularniejsza była teoria tłumacząca naszą przestępczą działalność psychologicznymi zaburzeniami, które w dzieciństwie nie mają żadnych objawów, a ujawniają się dopiero później. Parokrotnie zastanawiałem się nad tym i całkowicie się z nią nie zgadzam. Przed laty napisałem nawet książkę na ten temat (oczywiście pod fałszywym nazwiskiem), która została dobrze przyjęta. Moja teoria głosiła, że przyczyny nie są natury psychologicznej, lecz filozoficznej: w pewnym określonym momencie człowiek musi się zdecydować czy żyć poza nawiasem społeczeństwa i być wolnym, czy dostosować się do powszechnie panujących reguł i umrzeć jako niewolnik systemu. Oczywiście nie odnosi się to do wszystkich ludzi, wręcz przeciwnie – tylko do nader nielicznej grupy tych, których można nazwać indywidualistami.
W takim świecie jak ten nie ma miejsca na półśrodki: na najemników, włamywaczy-dżentelmenów i inne podwójne osobowości. Tutaj istnieje tylko taka alternatywa: albo pełnoprawny członek społeczeństwa...albo nikt. Ja wybrałem to drugie".
dzięki za cytat, tego mi brakowało
OdpowiedzUsuń