Część z tych kolonii funkcjonuje nadal współcześnie, inna część upamiętnia dziedzictwo. U nas, w Karkonoszach i Izerach kolonia żyje i nadal jest dość aktywna, choć już może nie tak bardzo jak dawniej. Niemniej jest zupełnie niedostrzegalna wśród ludzi nie interesujących się kulturą, czyli nie działa Co może być naszą winą (kiepska promocja), artystów winą (mało ekspansywni) lub winą okoliczności (notoryczny brak kasy na kulturę, zerowe zainteresowanie władz). A może lepiej tego nie nazywać kolonią ? Może tylko ja się do tematu przypięłam? Ale na to może być w końcu kasa unijna , a mnie się marzy by zrobić badania socjologiczne na ten temat...
Po raz pierwszy pojechaliśmy na potkanie euroArtu (są co roku), gdyż w Polsce
się odbywało, a na wyjazdy zagraniczne dla idei nas prywatnie nie stać.
Czemu o tym piszę ? Gdyż tak genialny temat kulturalny nikogo tutaj tak
naprawdę nie interesuje, oprócz kilku fanatyków (takich jak ja:)))) Również żadnych instytucji kulturalnych.Wrażenia? Było na bogato (hotele, dinnery - full wypas, że tak mało kulturalnie powiem:))). Niemniej nasuwa mi się myśl, że zarząd euroArtu to takie trochę grono wzajemnej adoracji, dość mało skuteczne. No bo skoro federacja powstała w 2004 roku, a do tej pory nie podjęła wspólnych badań naukowych nad fenomenem tego zjawiska, to o czym my mówimy ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz