No i po wernisażu. Praca przy wystawie - uwielbiam. Mówiąc o tej pracy mam na myśli calutką organizację od załatwienia osprzętu (pożyczyć i przywieźć), przygotowania i wydrukowania druków ulotnych, zrobienia reklamy, wyboru i często przywiezienia prac z artystycznych domów - po wtarganie ich wraz z osprzętem na trzecie piętro średniowiecznej wieży, logiczne zakomponowanie i powieszenie/ustawienie. Na koniec wernisaż - coś czego nie lubię, choć wiem, że się należy artystom - za ich talent, mnie - za ciężką pracę. No ale już na szczęście po wszystkim. Na szczęście żaden artysta nie poczuł się dotknięty czy urażony - w tym jestem dobra, znaczy w umiejętności dogadywania się ludźmi.
Czasem mam wrażenie, że artystom, zwłaszcza profesjonalnym, nie do końca zależy na udziale w zbiorowej wystawie. Przynajmniej niektórym. Że ich sztukę się do innych porówna? I, że może nie wypadną najlepiej ? Z kolei "autodydaktycy", którzy często malują/rzeźbią lepiej od profesjonalnych, ale jakieś ziarno kompleksu mają - udział biorą chętnie. Na wystawie są i tacy i tacy.
Wystawa wygląda fajnie, co jest zasługą klimatycznych wnętrz wieży, ale i prac. Lubię naszą twórczość karkonosko-izerską. Dużo nowych jest: Ludmiła Riabkowa, Maciek Wokan i Siwy Pawłowski - ze Szklarskiej, Małgosia Amarowicz i Sandra Rzeszutek - z Jeleniej, no i Darek Miliński pierwszy raz wziął udział - jako gość - wystawie Młyna. Wszystko raczej tradycyjne poza młodymi jeleniogórzankami, które w nowatorstwo chadzają.
Natomiast jestem rozczarowana publicznością - której nie było, czyli moimi współmieszkańcami - z Siedlęcina i Jeżowa. Nie przyszedł nikt absolutnie. Może dobrym pomysłem było wydrukowanie sztrajfy z moimi imieniem i nazwiskiem - że zapraszam ? To może by to do moich rodaków trafiło, bo mnie raczej znają. Ale nie odważyłam się.
Potem gawędziłam z sąsiadką, zapytałam czemu nie była. I tak szczerze mówiąc odniosłam wrażenie, że się bała. Może nigdy na wernisażu nie była, a to obce słowo - cholera wie z czym to się je. Nie ważne, ważne jest to, że ludzi najwyraźniej nie interesuje sztuka. Byli niemal tylko ci co tworzą i ich grono towarzyskie oraz ci co w kulturze "robią". I to jest smutna konstatacja. Bo wydawało mi się (po liczbie zwiedzających muzeum), że już trochę to poszło do przodu.
Wrzucam fotki Staszka Dąbrowskiego, bo klimat wieży dobrze oddają.