Za jakąś chwilę będę na emeryturze (wierzyć mi się nie chce, co się stało z tymi latami?) i może bym się ja do Wrocławia wówczas przeniosła ? No bo co ja tutaj sama robić będę ? Dzieci we Wrocławiu, brat we Wrocławiu, przyjaciółka we Wrocławiu, rodzice w Kielcach, a ja tu sama jak ten palec. Mam tu znajomych ale te znajomości raczej luźne. Mam teściową, przyjaciółkę moją ale to teściowa. Mam dom, który utrzymać na emeryturze trudno będzie. Mam psa i kota ale obie już niemłode. Ogródka brakować mi będzie. I górskich widoków oraz, mimo wszystko, tutejszego klimatu. O klimacie międzyludzkim też mówię. Na emeryturze planuję pracować ale ten typ pracy nie wymaga konkretnego miejsca. Właściwie najlepiej byłoby, gdybym campera sobie kupiła i mieszkała tam, gdzie robotę robić będę.
No więc kupiłabym sobie małe mieszkanko w jakiejś zielonej dzielnicy oraz dacię duster albo jakieś suzuki vitara, bo lubię duże auta i na teren dobre. (Babcia w terenówce, dla mnie bomba). Mieszkałabym sobie w ciepłym miejskim mieszkanku nie martwiąc się o drewno, ciepło, dziurawe rynny czy inne domowe fanaberie. Chyba zacznę już o tym marzyć, żeby do myśli się przyzwyczaić i ja polubić.Jedna z moich tutejszych koleżanek, która sprowadziła się jakieś 5 lat temu, sprzedaje dom i wraca do Wrocka.
Przecież ja kiedyś, dawno temu, chciałam we Wrocławiu mieszkać, tak trudno było mi się wyprowadzić..