Góry majestatyczne, białe w śniegu i w słońcu a na dole całkiem żywa wiosna. Cudnie jest, zwłaszcza sobotniego poranka, gdy człek zaspany do pracy zmierza. Zaspany ? Gdzie tam, jak zasypiam na zimę tak budzę się z wiosną - w teren mi trzeba. Od kilku dni przygotowuję ofertę na zapytanie Wrocławia i coraz bardziej zachwycona światem jestem. To się chyba nigdy nie skończy, jest tyle rzeczy, o których nie wiem, tyle miejsc, których nie widziałam, historii, których nie słyszałam..... muszę jechać ! Bo poznanie to dotknięcie i poczucie i przeżycie. Zaczynam brnąć patetycznie,wiosna...
Na fotce - obiekt z oferty - dom Braci Morawskich.
O czym ja piszę ? O tym, że np. nie wiedziałam nic o Braciach Morawskich, którzy 31 sierpnia 1743 r. pod wodzą hrabiego Mikołaja Ludwika von Zinzendorfa przybyli do Piławy Górnej, by wybrać teren pod budowę nowego osiedla - na wzór wcześniejszego, w łużyckim Hernhut. A stało się to za sprawą Ernesta Juliusza von Seidlitz - z Czerwonego Dworu w Piławie Dolnej, potem ze strzelińskiej Strużyny, gdzie przejąwszy majątek ojca przyłączył się do pietystów, dla których nawet - purystyczny przy katolicyzmie - luteranizm był za mało skromny i uduchowiony. W obliczu wrogości władz sprzedał Strużynę z zamiarem przeniesienia się do Hernhut - miasta założonego na "surowym korzeniu" przez Braci Morawskich w 1722 r., ale ostatecznie kupił posiadłość w Piławie Górnej, zwaną od tego czasu Dworem Seidlitza. W międzyczasie umarło czworo z ośmiorga jego dzieci co skłoniło go do coraz większej nabożności. Piława Górna stała się miejscem zakazanych praktyk religijnych, których skutkiem Seidlitz został skazany na więzienie. Dopiero w 1740 r. wraz z nową władzą przyszła pełnia religijnych swobód i możliwość osiedlenia Braci Morawskich w jego dobrach. Co też się stało. Do Piławy Górnej sprowadzili się ludzie z całej Europy. Mała jałowa wieś w górach, na pd. od Dzierżoniowa stała się kosmopolitycznym religijnym centrum. Tu zacytuję opis osady:
(...) centrum stanowił duży prostokątny plac,
którego środek zajmował kościół. Po obu stronach placu, wzdłuż jego dłuższych
boków wybudowano - dla członków wspólnoty żyjących w celibacie - domy prezbiterian.
Aby zapewnić możliwie skuteczną dbałość o dusze, połączono członków zboru w
tzw. chóry, rozdzielone pod względem płci i wieku. W ten sposób powstały chóry
braci stanu wolnego, sióstr stanu wolnego, chór małżeństw oraz chór wdów i
wdowców. Dla małżeństw i rodzin zbudowano oddzielne domy. Razem z budową
powstawały przy domach mieszkalnych pierwsze warsztaty rzemieślnicze oraz
szkoły i internaty. Nieopodal osiedla założono cmentarz nazwany Bożym Polem, na
którym grzebano tylko członków bractwa. (mwa.ovh.org/kordasiewicz/atrakcje.htm)
No i pisząc ofertę utknęłam w rozpoznawaniu terenu. Dowiedziałam się np., że Kino Lwów (Przodownik) we Wrocławiu, niedaleko którego mieszkałam przez lata studiów, wybudowane zostało jako siedziba Wrocławskiej Loży Wolnomularskiej "Odd Fellow", wg modernistycznego projektu Adolfa Radinga. W 1936 r. po delegalizacji loży masońskiej w budynku powstało kino - Rex Film Palast. A teraz ten kawał historii zostanie zlikwidowany...
Przyszła noc i śniłam przygody. Spacerując z psem zaszłam na wielką górę, pies pognał do szczytu i nie chciał wracać, więc wspinałam się za nim. Stromo było, męcząco. Na szczycie ze zdumieniem zobaczyłam, rozlokowaną na kształt regularnego folwarku w zwartej zabudowie, osadę. Stare domy, nowoczesny sprzęt, dziwni ludzie. Przechodziłam przez każde pomieszczenie, gdzie wśród rozmaitych rolniczych narzędzi poutykane stały rzeźby lub całe kompozycje plastyczne. Ludzie jakby nabrali wody w usta, więc szłam w milczeniu. Między budynkami ujrzałam prześwit - wąska, długa ulica w ciasnej zabudowie. Poszłam, miasto na szczycie góry... Nagle znalazłam się w wielkich, sklepionych halach pełnych szkła. Przechodziłam przez magazyny szkła czerwonego, niebieskiego, rzeźbionych kryształów, minęłam sztabki złota pochodzącego z rezerw banku Rzeszy, widząc w oddali tęczową łunę, ruchliwą i migotliwą - żyrandole, kadelabry, świeczniki ze szkła ołowiowego: na małych, diamentowo ciętych tafelkach szkła igrało światło wielobarwnie, mieniąc się i rozsyłają promienie... Nie chciałam wstawać..
Ps. W małej miejscowości Kruszyn, od wsch. graniczącej z Bolesławcem też znalazłam ślady Braci Morawskich; zabudowa ryneczku i dochodzących do niego ulic też jest ich autorstwa. M.
OdpowiedzUsuń