Napadłyśmy wczoraj na Mariannę jak wariatki jakieś. Nie, no umówiłyśmy się telefonicznie z Kopańca, a mając polecenie z galerii Kozia Szyja, wiedziałyśmy, że nas wpuści i psem nie poszczuje. Zresztą.. ma koty, a one nie atakują od razu.
Marianna mieszka w Grudzy - małej wiosce, która w izerskim regionie wydaje się być metropolią, bo pełnowymiarowy kościół posiada. Trafić do niej, zwłaszcza z Kopańca, to wyższa szkoła jazdy jest. Więc kluczyłyśmy po dróżkach Antoniowa, Kwieciszowic, Kłopotnicy i bójgjedenwie czego, aż trafiłyśmy do małego, starego domku z wielką, prześwietloną słońcem werandą.
Co ciągnie wielkomiejskich ludzi na taki skraj świata - nie wiem. Marianna opuściła wielki Poznań i jakiś czas temu osiadła na tym pięknym zadupiu. Jak żyje bez ludzi? Czy wystarcza jej towarzystwo przyrody? Przesadzam, oczywiście tam ciekawych ludzi jest na full. Obok mieszka inna artystka, Iza Jankowska po gdańskiej ASP, jakiś gość którego imienia zapomniała, ale malarz skądś z daleka oraz ceramiczka. Za mało było czasu by wszystkich odwiedzić.
Marianna mi się podoba. Szczupła, wysoka, z ogonem szpakowatych włosów i najpiękniejszym imieniem na świecie, bo moim wymarzonych. Kiedyś pisałam bloga pod tym imieniem. Dla mnie jest małolatą, ale wygląda poważnie. I artystką jest znaną.
Marianna Sztyma - jak czytam - jest głównie ilustratorką i malarką, ale wraz z z przyjaciółkami POL_SZTYMA_WOLNA tworzy kolekcje wazonów i talerzy. W jej katalogu do wystawy "Pokój zwierzeń" znalazłam tekst: /../Właściwie obrazy to barykady. Wznoszę je przeciwko światu, choć to on zachwyca /../
Skończyła poznańską ASP, współpracuje z magazynami: Twój Styl, Zwierciadło, Newsweek, ilustrowała sporo książek, z czego jest najbardziej znana. Za ilustracje do "Tkaczki chmur" dostała w 22 r. Nagrodę Literacką Warszawy – w kategorii literatura dziecięca, a wcześniej w Poznaniu na I Biennale Grafiki Studenckiej – Grand Prix, była wielokrotnie nominowana. Zresztą, możecie poczytać o niej w necie, jest sporo.
Jej malarstwo jest ciche, stonowane kolorystycznie, statycznie zadumane i bardzo osobiste - o czym sama pisze. Zupełnie nie komercyjne, więc nie wiem jak odnajdzie się w lokalnej galerii. Zresztą.. nie dała nam niczego, bo szykuje się do wystawy, a z drugiej strony - dlaczego miała coś dać obcym, które zburzyły jej spokój? Mam jednak nadzieję, że jakoś ją zwabimy, może na indywidualną wystawę i pogaduchy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz